Poczet kresowych zagończyków – Mikołaj Skrzetuski

Nawiązując do Matejkowego portretu Eustachego Daszkiewicza z naszej wystawy, przedstawiamy kolejną postać z plejady kresowych zagończyków.

Chyba żaden z Sienkiewiczowskich bohaterów nie odbiega tak dalece od realnego oryginału, jak pan Skrzetuski. Główny bohater „Ogniem i mieczem” jest w powieści wzorem rycerskich cnót wszelakich – dzielny, szlachetny, honorowy, bogobojny i Ojczyźnie wierny. Ponadto żołnierz to nie lada jaki. W młodym wieku w oficerskiej szarży, sprawujący funkcję namiestnika, potem porucznika poważnego znaku: chorągwi pancernej ks. Jeremiego Wiśniowieckiego.

Problem w tym, że pan Sienkiewicz niemal wszystko to sobie wymyślił. A że dar przekonywania czytelników miał pisarz ogromny, bezkrytycznie wierzyli we wszystkie jego wywody, w efekcie lektury książki zamawiając np. msze za duszę pana Podbipięty, mocarza nad mocarze bohatersko piórem uśmierconego pod Zbarażem… będącego postacią całkowicie wymyśloną! Tymże sposobem dzielny, stateczny, a i romantyczny pan Jan stał się na dziesięciolecia ulubieńcem Trylogię czytających, niewiast zaś w szczególności.

Prawdziwy Skrzetuski miał na imię Mikołaj. Urodził się ok. roku 1610 w Wielkopolsce, w skromnej rodzinie szlacheckiej, pieczętującej się herbem Jastrzębiec. To jego ojciec nosił imię Jan, matką zaś była Katarzyna ze Szczytowskich (po śmierci pierwszego męża poślubiła Mikołaja Kłodzińskiego).

Skrzetuscy wywodzili się ze Skrzetusza, leżącego pomiędzy Rogoźnem i Czarnkowem, który w owym czasie już do nich nie należał. Ród się rozrastał, lecz jego przedstawiciele nigdy nie wyrastali powyżej poziomu szlachty średniomajętnej (jacyś Skrzetuscy pojawiają się na dworze biskupa poznańskiego Andrzeja Szołdrskiego), często egzystując w kręgach najuboższych panów-braci. Z tego powodu część z nich szukała szczęścia na Kresach, zamieszkując w województwie bełskim na Rusi Czerwonej; kogoś z rodziny zauważamy u boku hetmana Żółkiewskiego. Mikołaj odziedziczył po ojcu część wsi Rożnów k/Obornik. Pozostawił jednak mająteczek siostrze, Katarzynie Potockiej, i wyruszył na wschodnie rubieże Rzeczpospolitej, choć nie wiemy, w którym roku to dokładnie się stało.

Na pierwszą o nim wzmiankę napotykamy w 1634, kiedy to ostro biesiadował w gospodzie w Chwastowie ze znanym sobie rotmistrzem piechoty koronnej Pobiatyńskim. W drodze powrotnej na zamek powadziwszy się o coś, porwali się do szabel. Skrzetuski mocno poszczerbił przeciwnika, po czym zostawił go poranionego na pastwę losu. Miał szczęście, iż rotmistrz przeżył, lecz tenże wniósł na niego skargę do lwowskiego trybunału grodzkiego i z jego to akt nam o tym fakcie wiadomo.

Mikołaj Skrzetuski walczył u boku Stefana Czarnieckiego, Jana Sobieskiego, bił się z Tatarami i Kozakami. Mimo kilku chwalebnych czynów, nie doczekał ani majątku, ani sławy. Bohatera zbaraskiego uczynił zeń dopiero Sienkiewicz.

Pełny tekst w załączniku pod zdjęciem (pdf).

Kontynuując przeglądanie tej strony, akceptujesz pliki cookies. Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w naszej Polityce prywatności.
Zaakceptuj