Piotr Stachiewicz (1858-1938), Wołodyjowski, 1898 r., węgiel, papier, Muzeum Narodowe w Kielcach, oddział Pałacyk Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku Piotr Stachiewicz (1858-1938), Wołodyjowski, 1898 r., węgiel, papier, Muzeum Narodowe w Kielcach, oddział Pałacyk Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku

Poczet kresowych zagończyków – Pan Wołodyjowski

Na wystawie „Dzieje wędrującej kolekcji. Sztuka polska ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach” prezentujemy portret autorstwa Jana Matejki przedstawiający zapomnianego bohatera Eustachego Daszkiewicza, którego już mogliście poznać bliżej. Postanowiliśmy przypomnieć inne zapomniane postaci kresowych zagończyków. Dziś będzie to Jerzy Michał Wołodyjowski, znany Wam zapewne  bohater Sienkiewiczowskiej Trylogii.

Mały rycerz z powieści Henryka Sienkiewicza to postać wymyślona, lecz oparta na realnym pierwowzorze… a nawet dwóch. Niektórzy twierdzą, że autor nadał mu kilka własnych cech, chociażby mikry wzrost czy szczególny stosunek do niewiast.

Gdy przyjrzymy się uważniej jednemu z głównych bohaterów Trylogii, to bez trudu zauważymy, że opis tej postaci różni się dość znacznie w poszczególnych jej częściach. W Ogniem i mieczem widzimy go jako drugoplanową, choć ważną figurę – trzpiotowatego nieco żołnierzyka, sprawnie machającego szabelką, lecz nie grzeszącego intelektem, zainteresowanego wojaczką, w przerwach rozglądającego się za białogłowami, akuratnie wypełniającego rozkazy, do spraw wielkiej polityki nie sięgającego.

Do zarysowania sylwetki powieściowego młodzianka posłużył prawdziwy Michał Wołodyjowski, oficer dragoński w służbie księcia Jeremiego Wiśniowieckiego, a później kasztelana kamienieckiego Aleksandra Piaseczyńskiego. Nie wiadomo o nim zbyt wiele, lecz walczył u boku znamienitych wojenników, więc bitewnej wprawy mu zapewne nie brakowało. Gorzej było z manierami, bo miał je iście żołdackie – pewnego razu oskarżono go o porwanie i gwałt na córce unickiego duchownego. Tenże pan Michał zniknął szybko z kart historii, być może położył gdzieś głowę w potyczkach z Tatarami.

Istnieje możliwość, iż w międzyczasie Sienkiewicz natknął się w historycznych dokumentach na innego Wołodyjowskiego i to jego sportretował w kolejnych częściach Trylogii. W Potopie widzimy już bowiem poważnego, szanowanego i zasłużonego w bojach dowódcę chorągwi laudańskiej, z którego zdaniem i hetman, i nawet król się liczy, a w trzeciej części to już tytułowy bohater cieszący się powszechną estymą i na każdym kroku dowodzący ogromu swej wojskowej eksperiencji. Problem w tym, że ten drugi wzorzec z rodu Wołodyjowskich miał na imię Jerzy, nie Michał – stąd konieczność zamieszczenia przez autora w książce wywodu małego rycerza o przedkładaniu przez niego Archanioła Michała ponad świętego Jerzego i wynikający z tego wybór patrona.

Pełny tekst w załączniku pod zdjęciem (pdf)

Kontynuując przeglądanie tej strony, akceptujesz pliki cookies. Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w naszej Polityce prywatności.
Zaakceptuj