Kto nam prezenty przynosi?

Dzień świętego Mikołaja, a w zasadzie jego wigilia, rozpoczyna okres kiedy otrzymujemy prezenty, a przynajmniej się ich spodziewamy, szczególnie gdy lat mamy niezbyt wiele. Nie wszystkich jednak ta radość spotyka tego samego dnia, a poza tym pojawia się odwieczny dylemat, któż to nam te prezenty przynosi.

  • Drukuj

JEŻELI CHCECIE POSŁUCHAĆ TEGO TEKSTU WEJDŻCIE NA -> 

https://anchor.fm/muzeumstalowawola/episodes/Kto-nam-prezenty-przynosi-ene38h

 

Ludzie mają potrzebę obdarowywania innych z różnych powodów; czasem ich to dowartościowuje, albo liczą, że dobre uczynki będą im jakoś wynagrodzone. Już w czasach rzymskich podczas Saturnaliów, święta pojednania i równości (na czas kiedy je obchodzono nałożono później świętowanie Bożego Narodzenia), ojcowie rodzin otrzymywali podarki w postaci woskowych świec i glinianych figurek. Nie tylko u Słowian wręczanie darów miało ukazywać własną zasobność i tym samym przyzywać niezmienną pomyślność w tym względzie. W kręgach chrześcijańskich chciano w ten sposób naśladować trzech mędrców składających dary Dzieciątku.

A znany dziś powszechnie Mikołaj według tradycji miał być na przełomie III i IV wieku biskupem Miry w Licji (dziś Turcja). Zmarł 6 grudnia, lecz nie mamy pojęcia którego roku (gdzieś między 342 a 352). Pochowano go w Mirze, lecz w 1087 roku krzyżowcy przewieźli jego relikwie do Bari we Włoszech. Za swe dobre uczynki: wspomaganie ubogich, potrzebujących, chorych, zagrożonych, uwięzionych… oraz czynione cuda, wkrótce został wyniesiony na chrześcijańskie ołtarze na Wchodzie i Zachodzie. Jego kult szybko się rozprzestrzeniał. A jako święty zakres obowiązków miał przeogromny, patronował bowiem różnym rzemieślnikom, żeglarzom, pannom, dzieciom, sędziom, podróżnym, więźniom… a także Rusi, Grecji i wielu miastom. W naszej świadomości przetrwał jednak głównie jako roznosiciel darów. Problem jednak polegał na tym, iż najpierw wytworzył się kult św. Mikołaja, a dopiero później powstawały hagiograficzne opowieści o jego życiu. Z tego powodu, gdy po II Soborze Watykańskim przeprowadzono wnikliwe badania historyczne, próbowano go usunąć z panteonu świętych, jako zbyt niepewnie udokumentowanego. Wywołało to jednak wielki sprzeciw wśród wiernych i części duchowieństwa, bo powszechnie wiadomo, że legendy są znacznie silniejsze niż prawdy historyczne. W tej sytuacji papież Paweł VI poszedł na kompromis – usunął z 6 grudnia święto biskupa Mikołaja, lecz zezwolił na jego dowolne wspomnienie. I dlatego chociaż nie jest to dzisiaj dzień wolny od pracy, jak w XIX wieku, to istnieje szansa, iż Mikołaj nadal będzie nas tego dnia odwiedzał z podarkami. Przynajmniej tych grzecznych.

A skąd się wziął ten obyczaj? 

Już w X wieku 6 grudnia wystawiano zyskujące popularność w całej Europie liturgiczne dramaty, opowiadające dzieciom historię świętego. Przy okazji obdarowywano małych widzów jakimiś drobiazgami. W XII w. we Francji odnotowano roznoszenie przez zakonnice w wigilię święta zostawianych pod drzwiami podarunków dla dzieci z biednych rodzin. W XV wieku zwyczaj wręczania prezentów przez osobę przebraną za św. Mikołaja, pojawia się już w wielu krajach, w tym w Polsce. Grzeczna dziatwa za dobre zachowanie była nagradzana zazwyczaj owocami, orzechami czy słodkościami, zaś ci niesforni mogli oberwać od świętego pastorałem.

Do rozpropagowania kultu św. Mikołaja na zachodzie Europy przyczyniła się pochodząca z rodu bizantyjskich cesarzy, księżniczka Teofano, poślubiona królowi niemieckiemu i cesarzowi Ottonowi II. Do Polski zaś przyniosła go jej wnuczka Rycheza, żona Mieszka II i pierwsza nasza królowa.  

W XVI wieku ks. Piotr Skarga utworzył przy Bractwie Miłosierdzia tzw. „Skrzynki św. Mikołaja”, dla zbierania pieniędzy na ślubne wyprawy dla ubogich i cnotliwych panien, aby nie zeszły na złą drogę. Nawiązywało to do opowieści o tym, jak to biskup Mikołaj podrzucił kiedyś trzy sakiewki złota, trzem ubogim siostrom, zapewniające im posagi umożliwiające zamążpójście. Złoto miało się przy tym rozsypać i powpadać do butów oraz rozwieszonych skarpet.

Mikołaj Zebrzydowski, wojewoda krakowski, słynący zarówno z wystąpień przeciwko królowi, jak i fundowania dzieł pobożnych, w roku 1602 zapisał na dobrach Książnice w województwie sandomierskim sumę 3 tys. zł polskich na „Skrzynkę św. Mikołaja” jako skarb wiekuisty dla tych osobliwych panienek, które będąc uczciwie wychowane, z ubóstwa i niedostatków posagów przychodzą w niebezpieczeństwo utracenia cnoty i czystości swojej.

W XVIII wieku w niektórych polskich domach dzieci obdarowywane były chlebem, orzechami, pieniędzmi na słodycze i książki, krzyżykami, świętymi obrazkami, tabliczkami, ptaszkami w klatce lub... rózgą. Przed 6 grudnia u miejskich kramarzy pojawiały się bawidełka i pierniki św. Mikołaja. Jeszcze do niedawna nabywane na straganach wypiekane z piernikowego ciasta figurki, z naklejonym na nie obliczem świętego, stanowiły u nas nieodzowny element mikołajkowej paczki.

Na dobre obyczaj obdarowywania w tym dniu dziatwy zadomowił się w Polsce, dotarłszy z Niemiec, dopiero około 1840 roku. Praktykowano go rzecz jasna głównie w dworach szlacheckich i domach mieszczan. W chłopskich chatach nie było to popularne; tam w wigilię słodkie bułki wtykano w stawiany w kącie snop zboża, ciastka i cukierki umieszczano też w sianie pod obrusem, a dzieci ich poszukiwały. Owoce i słodycze wieszano również na choince i rzadko doczekiwały one momentu rozbierania drzewka. Drobnymi upominkami odwdzięczano się również składającym życzenia małoletnim kolędnikom.

W Polsce, jeśli Mikołaj pojawiał się osobiście początkowo występował jako biskup ubrany w kapę (rzadziej w ornat), z mitrą na głowie i pastorałem w ręku. Z czasem, pod wpływem świeckich wzorców, zmienił przyodziewek na długi, czerwony płaszcz, często z białymi obszyciami. A infułę na jego głowie zaczęła zastępować zwisająca, czerwona czapka. Nieodzowny atrybut postaci nieodmiennie stanowiły sumiaste wąsy, obfita biała broda i siwe włosy. Dziś niekiedy z prezentami, szczególnie w miejscach publicznych, pojawia się także przybysz zza oceanu, czyli jowialny, brzuchaty jegomość, w krótkim czerwonym kubraku, bufiastych spodniach i wysokich butach.

Jeśli podarki nie są wręczane osobiście, polski Mikołaj dostarcza je zazwyczaj pod poduszkę lub zostawia pod drzwiami. W innych krajach także w butach lub skarpetach, wystawianych w oknie albo przed kominkiem.  

W różnych miejscach świata prezentodawca pojawia się pod odmiennymi imionami: we Francji to Saint Nicolas, w Szwajcarii – Samichlaus, w Niemczech – Weihnachtsmann, w Luksemburgu – Kleeschen, na Słowacji i w Czechach – Mikuláš, w Serbii – Sveti Nikola, a na Węgrzech – Karácsony Apó.   

13 grudnia dzieci w północnych Włoszech, a może także w Skandynawii, odwiedza podróżująca na osiołku św. Łucja. Na jej powitanie powinno się przygotować ciasteczka i sucharki dla wierzchowca.

Protestanci sprzeciwiający się kultowi świętych przenieśli dawanie prezentów swoim dzieciom na czas Bożego Narodzenia, obarczając ich dystrybucją nowonarodzonego Jezuska. Ale z czasem doręczycieli wykształciło się znacznie więcej, albowiem co kraj – to obyczaj.

Młode, wielonarodowe Stany Zjednoczone potrzebowały własnej tradycji. Na początku XIX wieku nowojorski pisarz Washington Irving wymyślił małego skrzata ubranego w szerokie flamandzkie spodnie, z długą brodą i fajką, będącego karykaturalną wersją Mikołaja z Holandii. Miano Santa Claus ma swe źródło w holenderskim imieniu Sinter Klaas. W roku 1821 poeta William Gilley w swym wierszu usadowił Santa Clausa w saniach zaprzęgniętych w renifery. Być może jest w tym nawiązanie do skandynawskiego boga Thora, podróżującego zimą w saniach ciągniętych przez kozy. Zaś Clement C. Moore opisał w poemacie niewysokiego, uśmiechniętego osobnika z brzuszkiem. Początkowo jednak Santa Claus nie zyskał wielkiej popularności; potomkowie każdej nacji mieli swe własne tradycje.

Diametralną zmianę tego stanu rzeczy spowodowała kampania reklamowa Coca-Coli z 1930 r. utrwalająca w świadomości społeczeństwa radosnego, starszawego, białobrodego pana, ubranego w czerwony strój i długą, spiczastą zakończoną pomponem czapkę. Natomiast Rudolf i jego czerwony nos został wymyślony na potrzeby marketingowe w 1939 roku, przez sieć domów towarowych Montgomery Ward. Z biegiem czasu ubogacano charakterystykę Santa Clausa wchodzeniem przez komin, okrzykami ho-ho-ho, wspomagającą armią elfów, wytwórnią prezentów, sprawującą nad wszystkim pieczę małżonką, zwaną Mrs. Claus… W USA prezenty dostarczane są cichaczem w wieczór wigilijny, aby w Boże Narodzenie znaleźć je pod choinką. To zwyczaj zapożyczony z Anglii, gdzie załatwia to Father Christmas.

W 1927 r. fiński dziennikarz, Markus Rautio, oznajmił dzieciom przez radio, że Joulupukki, czyli tamtejszy Mikołaj, mieszka w Laponii, na górze Korvatunturi. W 1940 r. po wojnie zimowej z Rosją, kiedy granica ulegała zmianie, trzeba było Mikołaja przelokować do Rovaniemi. Co ciekawe, Joulupukki był niegdyś straszliwych kozłem, który nikogo nie obdarowywał, a tylko umiał przerazić tych co narozrabiali, lecz pod wpływem światowych trendów nabrał ludzkich kształtów. Dobrym sposobem na otrzymanie wymarzonych prezentów jest napisanie listu do św. Mikołaja. Dziś, jeśli wyślemy go do Rovaniemi, to jest nawet szansa, iż otrzymamy odpowiedź, Święty ma tam bowiem swoje biuro. A daje ono tak dobry efekt marketingowy, że doczekało się już konkurencyjnych w Drobak i Savalen w Norwegii, w Fürstenbergu w Niemczech, a nawet w polskiej Srebrnej Górze koło… Mikołajowa.

Ogólnoświatowe obyczajowe zamieszanie sprawiło, iż także w Polsce dzieci dostają dziś prezenty i 6, i 24 grudnia, lecz niekoniecznie z tego samego źródła. W Wielkopolsce przynosi je osobiście lub pod choinkę dostarcza Gwiazdor, na Dolnym Śląsku Gwiazdka, w Krakowie Aniołek, na Śląsku Dzieciątko, a gdzieniegdzie ponoć nawet krasnoludki.

A w innych krajach? W Czechach możemy liczyć, że prezent podrzuci Ježíšek, w Niemczech Christkind albo der Heilige Nicolaus, a we Włoszech Gesù bambino albo  bożonarodzeniowy dziadek Babbo Natale. W Danii dzieci mogą się spodziewać, że z podarunkami pojawi się Julemanden (Świąteczny Człowiek), w Szwecji kiedyś troll, a dziś krasnal Jul Tomte, w Norwegii figlarny skrzat Julenisses, we Francji świecki Père Noël, w Brazylii Pai Natal, a na Islandii zajmie się tym aż 13 skrzatów Yulemen, ale za to dzieciaki przez 13 poprzedzających święto dni muszą być super-grzeczne, bo niegrzeczne dostaną… ziemniaka. Barwność świątecznych atrakcji i radość z obdarowywania się upominkami sprawia, że ich doręczyciele pojawiają się w krajach bardzo odległych od chrześcijańskich tradycji. I tak Chińczycy mogą liczyć, iż przybędzie staruszek Shengdan Laoren, Japończycy oczekują na Santa Kurohsu, zaś na Hawajach zjawi się na pewno Kanakaloka.

Bywa, iż doręczyciel składa świąteczną wizytę nie sam. W Polsce Mikołajowi towarzyszył czasem aniołek, a niekiedy dla przeciwwagi także diabełek, mogący niesfornych pacnąć ogonem albo dziobnąć widłami, ewentualnie wręczyć rózgę. W Austrii rolę złego policjanta spełnia straszny pół-kozioł, pół-demon Krampus, zaś w Holandii niegrzeczne dzieci zabierał do worka Zwarte Piet czyli Czarny Piotruś, dziś noszący już tylko worek z prezentami i włażący z nim przez komin. Podobną rolę w Luksemburgu odgrywa też czarnoskóry Housekeper. W Szwajcarii przerażający Schmutzli – czerwonooki, kudłaty, czarnolicy potwór w kapturze potrafi wysmagać brzozową miotłą, ale i porwać niegrzeczne dziecko do wora. We Francji towarzyszem Mikołaja jest Père Fouettard (Ojciec Biczownik), mogący obić grzeszących, albo przynajmniej wręczyć im grudkę węgla. W Danii Julemandowi towarzyszą elfy, dla których trzeba przygotować pudding i mleko. Postrachem niemieckich psotliwych dzieci jest odrażająca, włażąca kominem Frau Berta, a także Knecht Ruprecht potrafiący nie znającym pacierza przyłożyć workiem z popiołem.

Współtowarzysze lub zastępcy świętego dostarczyciela wywodzą się w większości ze starodawnych wierzeń i pogańskich rytuałów odstraszania zła i demonów.

Po świętach polskie dzieci na zbyt wiele liczyć już nie mogą, ale rozdawnictwo na świecie wcale się nie kończy.

Do małoletnich we Francji jeszcze w sylwestrową noc wpada dobra wróżka Dame Abonde.

W Grecji dzieciaki muszą czekać na prezenty do 1 stycznia i wcale nie wręcza ich patronujący krajowi św. Mikołaj, lecz św. Bazyli Wielki.

W Rosji w Nowy Rok aktywnym się staje Dziadek Mróz, pojawiający się w towarzystwie uroczej Śnieżynki. Oboje odziani w przepyszne, nawiązujące do historycznych tradycji, podbite futrem szaty, ale co ciekawe, zazwyczaj w kolorze błękitu i bieli.

Do dzieci we Włoszech w święto Trzech Króli przybywa czarownica Befana – kiedyś nie zdążyła za mędrcami do betlejemskiej szopy i teraz szuka Dzieciątka uparcie wędrując po świecie, na wszelki wypadek obdarowując po drodze każde napotkane dziecko, ale te niegrzeczne mogą od niej otrzymać jedynie czosnek, cebulę lub bryłkę węgla.

Tego samego dnia w Hiszpanii pojawiają się paradnie Los Reyes Magos (Trzej Mędrcy),  w wigilię zostawiający dary w domowej szopce lub na balkonie; warto dla przybyszów zostawić jakiś poczęstunek, w tym kieliszek słodkiego winka oraz herbatniki dla wielbłądów. Źle się sprawujący tu też dostaną kawałek węgla, a raczej coś słodkiego, ukształtowanego na podobieństwo węglowej bryłki.

Zwróćmy uwagę na fakt, iż prezenty dostarczają zawsze jakieś istoty z innego wymiaru, nawet gdy mamy prawie pewność, że robią to w ich imieniu rodzice.

Nie ma z resztą żadnego znaczenia, kto te podarki dostarcza, ważne by co roku przychodził.

Szkoda, że obecne czasy nie sprzyjają podróżowaniu, bo przy dzisiejszych możliwościach można by się udać w podróż, rozpoczynającą się wieczorem 5 grudnia, a zakończoną 6 stycznia, z szansą załapania się na prezenty w różnych częściach świata.

Nader miło jest dostawać prezenty, lecz o wiele większą przyjemność sprawia nimi… obdarowywanie.

Nie zapominajmy więc w ten świąteczny czas o tych, którzy naszego zainteresowania i wsparcia bardzo potrzebują…

 

cykle edukacyjne

Takie było lasowiackie życie... Dawna wieś w rzeźbie Jana Puka

Wystawa prezentuje sylwetkę i prace artysty ludowego Jana Puka, przedstawiciela starszego po
...

Dekoracje ludowe inspiracją dla małych i dużych

Muzealny projekt on-line o wzornictwie ludowym z nagrodami i wystawą
...

Wielkanocne przypominanki – Palma bije, nie zabije…

Palma bije, nie zabije… W palmach święconych w Polsce w Niedzielę zwaną Palmową (ni ...

Jak wykonać tradycyjną wielkanocną palmę?

Już dziś możecie zacząć przygotowania do Wielkanocy. ...

Wielkanocne przypominanki

Jak drzewiej wiosną świętowano ...

Czy wiesz że... Słowiańskie wierzenia

Czy wiesz, że… Słowianie żyli przez wieki pośród puszcz bezkresnych i borów nieprzemierzony ...

Kto nam prezenty przynosi?

Dzień świętego Mikołaja, a w zasadzie jego wigilia, rozpoczyna okres kiedy otrzymujemy prezenty, ...

Nowy cykl dla miłośników stylu stylu art déco

Zapraszamy Was do nowego cyklu poświęconego najciekawszym obiektom z naszych muz
...
Kontynuując przeglądanie tej strony, akceptujesz pliki cookies. Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w naszej Polityce prywatności.
Zaakceptuj