Odeszła Wanda Trzebunia-Siwicka

Wczoraj dotarła do nas, kolejna w tym roku, smutna wiadomość. Odeszła mgr inż. Wanda Trzebunia-Siwicka, absolwentka stalowowolskiego liceum, córka ppłk Stanisława Trzebuni – szefa bezpieczeństwa Zakładów Południowych w Stalowej Woli, dowódcy grupy operacyjnej „Stalowa Wola".

Niejednokrotnie mieliśmy okazję bywać w jej warszawskim mieszkaniu. Pani Wanda dzieliła się z nami swoimi wspomnieniami o latach spędzonych w Stalowej Woli. Ten niemal dziesięcioletni okres w swoim życiu, darzyła ogromnym sentymentem.

Pani Wando, dla nas muzealników, historyków było zaszczytem móc Panią poznać i wysłuchać tych opowieści. Zapamiętamy Panią jako zawsze życzliwą, pomocną i zacną osobę.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się w Warszawie w kościele Św. Karola Boromeusza na Powązkach 29 grudnia b.r. o godz. 11 00.

Rodzinie i bliskim zmarłej składamy wyrazy głębokiego współczucia.

Wanda Trzebunia urodziła się 1 stycznia 1929 r. w Warszawie. Była córką Jadwigi z d. Suligowskiej (1897-1980) i Stanisława Trzebuni (1888-1960). Stanisław Trzebunia podpułkownik Wojska Polskiego, to przede wszystkim jeden z bohaterów wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., za co został odznaczony Orderem Virtuti Militari V klasy. Później szef bezpieczeństwa Zakładów Południowych w Stalowej Woli, dowódca grupy operacyjnej „Stalowa Wola", która w 1939 r. broniła przepraw na Sanie na odcinku Rozwadów-Ulanów, wycofując się w kierunku Janowa Lubelskiego. Na wieść o wkroczeniu sowietów, podjął niezwykle ważną dla wielu żołnierzy decyzję: zwolnił swoich żołnierzy z przysięgi i pozwolił im samodzielnie wracać, nie poddając się nadciągającej Armii Czerwonej. Tym samym wielu z nich uniknęło śmierci lub niewoli. Jego wojenna tułaczka trwała do 1952 r., wówczas wrócił do Polski z Anglii, z obowiązkiem pracy na Ziemiach Odzyskanych - w PGR-ach; dopiero po 3 latach mógł wrócić do Warszawy i tu pracować.

Trzebuniowie ze Stalową Wolą związali się od roku 1937 r., kiedy Stanisław otrzymał propozycję pracy w ZP. Początkowo wraz z żoną Jadwigą z d. Suligowską (wnuczką Adolfa Suligowskiego, znanego warszawskiego adwokata) i małą Wandą zamieszkali w leśniczówce nieopodal Niska. Tuż przed wybuchem wojny rodzina zamieszkała w dwurodzinnej willi przy dzisiejszej ul. Mickiewicza. Wanda wspomina: W czasie wojny na ulicy pozostały tylko trzy rodziny: Trzebuniów, Uklańskich i Ankowskich. Reszta uciekła. Mój ojciec poszedł na wojnę, więc zostałyśmy same – mama, ja. Nasz dom był pierwszym od szosy, którą ciągnęli uchodźcy – tłumy. Po wkroczeniu Niemców wszyscy byli wzywani do pracy w Zakładach, ale Jadwiga stanowczo nie chciała tam pracować i zatrudniła się w Spółdzielni Spożywców. Do mieszkania dokwaterowano im początkowo austriackiego majora, potem dwie urzędniczki z ZP, które notabene stały się na jakiś czas prawowitymi właścicielkami domu, mieszkały w pokojach na górze. W 1941 r. Jadwiga i Wanda zostały wyrzucone z willi. Wtedy ks. Józef Skoczyński zaproponował Jadwidze pracę przy zorganizowaniu i prowadzeniu Opieki Społecznej w ramach Rady Głównej Opiekuńczej. Jadwiga i Wanda zamieszkały nad gospodą. W RGO Jadwiga pracowała z wielkim oddaniem do końca wojny. Gdy Wanda skończyła 14 lat mogła rozpocząć pracę w sklepie Spółdzielni Spożywców (inaczej groziłaby jej wywózka na roboty do Niemiec). Wanda pracowała tam do 31 sierpnia 1944 roku. Przez całą wojnę Wanda uczyła się na tajnych kompletach, początkowo u Wacława Górskiego. Na poziomie szkoły średniej kontynuowała naukę u nauczycielki, której nazwisko już zatarł czas, ale nadzór nad nauką sprawowali Witold i Maria Kossowscy – nauczyciele przedwojennego stalowowolskiego liceum. Kossowscy przez całą okupację przechowali przedwojenne druki świadectw, jedno z nich otrzymała Wanda, gdy zdała małą maturę w lipcu 1944 r. i 1 września mogła już wstąpić do liceum. Nocą z 1 na 2 sierpnia 1944 r. Stalową Wolę wyzwolono spod okupacji niemieckiej. Wanda po zdaniu matury w 1946 r. wyjechała wraz z matką do Warszawy. Nie skorzystała z propozycji ojca, aby wyemigrować do Anglii. Pozostała w kraju. Po studiach na Politechnice Warszawskiej całe swoje życie zawodowe związała z polską telewizją publiczną.

Z rodziną Trzebniów związane jest jeszcze jedno ciekawe wydarzenie. Na ścianie ich stalowowolskiego domu wisiał obraz Rafała Malczewskiego. W Zakopanem – skąd pochodził Stanisław Trzebunia – nawiązała się jego znajomość z malarzem. Rafał przez kilka dni w październiku 1938 r. przebywał w Stalowej Woli u Trzebuniów, pozostawiając im na pamiątkę akwarelę na której uwiecznił nadsański pejzaż.

O rodzinie Trzebuniów możecie Państwo przeczytać m. in. w: Stalowa Wola. Europejskie miasto modernistyczne

Aneta Garanty

Kontynuując przeglądanie tej strony, akceptujesz pliki cookies. Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w naszej Polityce prywatności.
Zaakceptuj