18 maja 1944 r. Niemcy wpadli na trop siedziby Kedywu AK w Rozwadowie Fot. Andrzej Tomczyk

18 maja 1944 r. Niemcy wpadli na trop siedziby Kedywu AK w Rozwadowie

  • data:
  • kurator:
  • inne:
  • nieco dłuższy tekst:

W związku z kolejną, 78. już rocznicą likwidacji siedziby Kedywu Armii Krajowej, czyli rozwadowskiej „Górki”, postanowiliśmy zaprezentować prawdopodobnie niepublikowane do tej pory wspomnienia jej stałego mieszkańca – Czesława Leszka Kamińskiego „Głaza”. Wersja ta została własnoręcznie napisana przez byłego żołnierza AK na prośbę Koła Miejskiego ZBoWiD w Stalowej Woli w 1984 r. i nieco uzupełnia znaną ogólnie wersję, spisaną przez pana Dionizego Garbacza i rozpowszechnioną w jego publikacjach.

  • Drukuj
  • E-mail

 

(…) Po odbiciu R. Śliżyńskiego ze szpitala w Stalowej Woli, mieszkanie moje stało się formalnie lokalem konspiracyjnym, gdyż przebywał w nim jakiś czas ranny w tej akcji Jan Orzeł ps. Kmicic oraz zostali na stałe spaleni na terenie Stalowej Woli: Stanisław Bełżyński ps. Kret – dowódca dywersji, Ryszard Śliżyński, Tadeusz Szumielewicz ps. Ted, Zygmunt Kajzer ps. Mały, [Stanisław] Korfel ps. Korski.

W moim pokoju na tzw. „Górce” mieścił się sztab dywersji. Stąd wychodzili chłopcy w teren na wizytacje placówek, zdobywanie broni itp. – tu wracali po wykonaniu zadań. A działo się to wszystko tuż pod bokiem gestapo. Pamiętna była próba odbicia 40 aresztowanych. Postanowiliśmy zrobić to własnymi siłami, licząc na zaskoczenie. O planach tych dowiedziały się nasze władze zwierzchnie i przejęły akcję w swoje ręce. Na „Górce” urzędował sztab, a na strychu kwaterowało kilkudziesięciu stenistów ściągniętych z Mielca, Tarnowa, Tarnobrzegu i Krakowa. Przez trzy dni ludzie ci wychodzili na wyznaczone stanowiska, lecz za każdym razem akcja była odwoływana. Trzeba było w tak małym ośrodku, jakim był Rozwadów zabezpieczyć wojsku jedzenie, lokum, zorganizować łączność itp., toteż dochodziło do sytuacji graniczących z dekonspiracją. Ostatecznie akcja ta została odwołana, gdy na ulicach Stalowej Woli ukazały się tankietki i wzmocnione patrole wojskowe. „Górka” już wtedy była bliska dekonspiracji.

Oprócz stałych bywalców, do których trzeba jeszcze zaliczyć Zosię i Krysię Skowron, które zaopatrywały nas w wiktuały i gotowały, będąc oficjalnie sanitariuszkami, oraz „Wolskiego” [Józef Wachsman-Kruczkiewicz], dowódcę placówki w Rozwadowie – przewinęło się przez nasz lokal wielu chłopców z lasu, przychodzących po broń, władze zwierzchnie – „Irka” [Bolesław Rudziński], gońcy, tymczasowi goście, m.in. „Wójt” [Stanisław Sołtys] – skoczek z Anglii. Tu też mieliśmy swój arsenał. Kilka sztuk broni krótkiej, granaty, 1 pepeszę i 1 ckm do naprawy. Na strychu były zmagazynowane butelki zapalające. Na „Górce” czuliśmy się stosunkowo bezpiecznie, gdyż była w budynku znajdującym się tuż przy stacji. Wokół panował duży ruch, ludzie kręcili się bez przerwy, więc nie wpadaliśmy w oko.

Pamiętnego dnia 18 maja [oryginalnie podano błędnie „czerwca”] 1944 r. wcześnie rano zbudziła nas Jasia Kalarusówna, córka zaprzyjaźnionej rodziny, mieszkającej na parterze – ostrzegając, że przed chwilą było gestapo i pytało o Leszka Kamińskiego. Odpowiedziała, że mieszka tu Czesław Kamiński – zgodnie zresztą z książką meldunkową, którą im pokazała. Gestapowcy zawrócili, by upewnić się i sprawdzić, czy to chodzi o mnie, czy o kogoś innego. Ta niemiecka dokładność i fakt, że na co dzień posługiwałem się imieniem z dzieciństwa, jak również bystrość Jasi dały nam trochę czasu. Niewiele jednak, bo ledwo ubraliśmy się i ustaliliśmy sposób wycofania się, już załomotały drzwi od strychu pod butami gestapowców.

Już poprzedniego dnia rozeszły się po Rozwadowie pogłoski, że ma być przeprowadzona obława. Ostrzegano nas o tym, a nawet radzono, aby opuścić „Górkę”, choć na parę dni. „Kret” nie dał wiary tym pogłoskom, a nawet wydał 2 pistolety na planowaną przez placówkę akcję. Tak więc w owej krytycznej chwili mieliśmy przy sobie 2 pistolety, 1 pepeszkę i granaty.

Na dźwięk gwałtownego dobijania się do drzwi rozbiegliśmy się po strychu, kryjąc się za kominy, belki i załomy muru. Podważone drzwi otworzyły się z hukiem i ukazały się w nich dwie sylwetki gestapowców z pistoletami maszynowymi przygotowanymi do strzału.

„Kret”, który miał pepeszę, zrobił solidny zamach i nacisnął spust. Strzały nie padły – pepesza zacięła się. Za to odezwały się pistolety maszynowe gestapowców, siejąc seriami po całym strychu. Odpowiedziały nasze pistolety, lecz również niecelnie, gdyż gestapowcy gęsto ostrzeliwując się zaczęli wycofywać się na piętro, później na parter i podwórze. Wychylił się za nimi „Korski”, strzelając przez balustradę schodów i wówczas otrzymał postrzał w pierś, o czym w ferworze walki na razie nie wiedział.

W domu, w którym mieszkaliśmy, było kiedyś kino. Sala kinowa w tym czasie wypełniona była po brzegi kobiałkami na runo leśne. W razie wpadki planowaliśmy wycofać się przez salę kinową i przez okno z niej do ogródka, dalej przez dworzec kolejowy do pobliskiego lasu. Tak też zrobiliśmy. Z korytarza weszliśmy na balkon sali kinowej i brnąc w koszach i ciemności dostaliśmy się do okna. Przez okno wyskoczyłem do ogrodu ja, później „Kret”, „Korski” i „Mały”. Nie wyskoczył Stanisław Szumielewicz, brat „Teda”, który przybył do nas z Lasów Świętokrzyskich szukać właśnie „Teda”, zaginionego podczas pełnienia służby łącznikowej na Zasaniu. Gdy wyskakiwaliśmy przez okno, nadciągnęły posiłki dla gestapo. Dom był otaczany i wybuchła strzelanina. To „Kret” oddał kilka serii w kierunku zbliżających się napastników – pepeszka wreszcie przemówiła – a następnie zgodnie z założeniami wycofał się na tyły dworca. Jak dowiedzieliśmy się później, na stacji stał transport wojskowy. Żołnierze słysząc bliską strzelaninę i widząc cywila uciekającego z bronią w stronę lasu otworzyli do niego ogień. „Kret” zginął w połowie drogi do lasu, który był ocaleniem.

My, tzn. ja, „Mały” i „Korski” zaskoczeni narastającym ogniem odbiliśmy w przeciwnym kierunku przez ogrody do Charzewic, a stamtąd do dworu, gdzie dał nam schronienie kierownik ogrodnictwa – nasz człowiek. Stamtąd przez Nisko, Rudnik zostałem przerzucony na Zasanie do naszego oddziału partyzanckiego P-33, dowodzonego przez „Kmicica”. W oddziale spotkałem Krysię i Zosię, którym udało się szczęśliwie opuścić mieszkanie i dostać się do lasu. Były przecież w równym stopniu zagrożone jak my.

Szumielewicz nie wyskoczył z nami z okna. Został w koszykach. Gestapowcy ściągnęli z dworca ludzi do wyrzucania kobiałek z sali kinowej do ogródka. Wraz ze zmniejszającą się ilością kobiałek spostrzeżono go. Gestapowiec puścił serię i zranił go śmiertelnie w brzuch. Zawezwany lekarz nic już mu nie mógł pomóc. Szumielewicz zmarł. Niewyjaśnioną tajemnicą pozostanie, dlaczego nie wyskoczył z okna razem z nami, dlaczego mając broń, nie strzelił do gestapowca, który w pojedynkę nadzorował ludzi wyrzucających kosze.

Tak więc wpadka „Górki” spowodowała śmierć dwóch żołnierzy – por. „Kreta” i Szumielewicza. „Korski” poszukał schronienia na własną rękę – musiał się leczyć, a „Mały” kursował między placówkami a obozem. Niestety zginął również w starciu z Niemcami tuż przed wyzwoleniem (…).

 

 

Powyższy tekst pochodzi z archiwum Koła Powiatowego Związku Kombatantów Polskich i Byłych Więźniów Politycznych w Stalowej Woli. Wtrącenia w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji.

oprac. Krzysztof Adamek

aktualności

godziny pracy w dni świąteczne

Świąteczny czas pracy wszystkich oddziałów Muzeum: Siedziby Muzeum (ul. Sandomierska 1) Galeri ...

Nagroda dla kustosz Elżbiety Skromak

Z radością informujemy, że nasza koleżanka, kustosz Elżbieta Skromak, otrzymała nagrodę Staro ...

Otwieramy wystawę „Fikaj z Koziołkiem Matołkiem”

Od niedzieli 17 marca przez najbliższe trzy miesiące Galeria Karpińskiego zaprasza dzieci w wieku ...

Wernisaż wystawy Nie z tej ziemi. Maria Kozłowa 1910-1999

Zapraszamy na nową wystawę pt. „Nie z tej ziemi. Maria Kozłowa 1910-1999”. Otwarcie wystawy o ...

Kobiecość na przełomie wieków. Spotkanie z okazji Dnia Kobiet 3.03.2024

Serdecznie zapraszamy do Galerii Malarstwa Alfonsa Karpińskiego na spotkanie z okazji zbliżająceg ...

Wystawa o działalności i spuściźnie Marii Kozłowej – twórczyni i propagatorce kultury ludowe...

Wystawa czasowa „NIE Z TEJ ZIEMI. Maria Kozłowa (1910-1999)" organizowana przez Muzeum Regionalne ...

Rodzinna niedziela na wystawie „Z muzealnego skarbca"

Już w najbliższą niedzielę 18 lutego serdecznie zapraszamy do udziału w Rodzinnej niedzieli w G ...

Widocznie tak. Malarstwo Marzeny Kaspieruk

4.02-3.03.2024, Widocznie tak. Malarstwo Marzeny Kaspieruk. Miejsce ekspozycji: Galeria Malarstwa Al ...

Z muzealnego skarbca. Najcenniejsze dzieła sztuki ze zbiorów Muzeum Katolickiego Uniwersytetu Lube...

28.01-16.06.2024 Galeria Malarstwa Alfonsa Karpińskiego Stalowa Wola, ul. Rozwadowska 12 ...

Ferie w Muzeum

FERIE W MUZEUM 2024 ZAJĘCIA BĘDĄ SIĘ ODBYWAŁY W DWÓCH LOKALIZACJACH: ZAMKU LUBOMIRSKICH I GAL ...

DZIEŃ BABCI I DZIADKA

DZIEŃ BABCI I DZIADKA to wspaniała okazja do wspólnego świętowania i pysznej zabawy – dosłow ...

Wystawa z okazji 85 lat Stalowej Woli

Wieczne pióro, przedwojenne taczki, rower, obraz Rafała Malczewskiego, księga z podpisem prezyden ...

Świąteczny czas pracy muzeum

Świąteczny czas pracy Galerii Malarstwa Alfonsa Karpińskiego (ul. Rozwadowska 12) i Muzeum COP (u ...
Kontynuując przeglądanie tej strony, akceptujesz pliki cookies. Więcej na ten temat możesz dowiedzieć się w naszej Polityce prywatności.
Zaakceptuj